Urząd Marszałkowski chce systemu monitorowania rzek

12:34
Fot. Pomorze Zachodnie News / Facebook

Podczas ostatniego posiedzenia Komisji nadzwyczajnej ds. Klimatu w Senacie wzięli udział przedstawiciele województwa zachodniopomorskiego. Pojawił się na nim m.in. Rafał Zahorski – pełnomocnik marszałka ds. gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej, który mówił o konieczności wprowadzenia systemu monitorowania polskich rzek, który będzie dostępny dla społeczeństwa.

Niemcy wzorem w kwestii rzek

Jak zaznaczył przedstawiciel naszego województwa Rafał Zahorski – w Niemczech badanie stanu rzek nie jest niczym dziwnym. Na niemieckiej stronie Odry funkcjonują stacje, które co 10 minut oddają wyniki dotyczące stanu wody, które można na bieżąco śledzić.  Każdy obywatel może nadzorować 10 parametrów, a w tym zawartość chlorofilu, tlenu i innych parametrów. Tymczasem w Polsce, mimo XXI wieku wciąż nie wprowadzono żadnych rozwiązań w tej kwestii. Jedna stacja kosztuje od 100 do 150 tys. złotych. Zahorski chciałby wprowadzenia ich do kontrolowania stanu polskich rzek. Pełnomocnik marszałka ds. gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej zapytał, dlaczego Wody Polskie nie zdecydowały się na podobne stacje. Rafał Zahorski przypomniał, że takie stacje do pomiaru wody kosztują mniej, niż samochód, które kupowały Wody Polskie.

Urząd Marszałkowski: Polska nie jest przygotowana

Przedstawiciel marszałka zaznaczył, że gdyby doszło do walki z zalodzeniem czy sytuacją powodziową, Polacy mieliby do czynienia z jeszcze większą katastrofą, a Odrę określił „bezpańską rzeką”. Zahorski odniósł się do czasów, w których urzędy melioracji podlegały urzędom marszałkowskim. Jak stwierdził – wówczas Regionalne Zarządy Gospodarki Wodnej były niezależne i wszystko było kontrolowane. Urzędnicy wiedzieli o każdej rurze, było wiadomo co jest pod nią podłączone oraz co spływa do rzek. Aktualnie według Urzędu Marszałkowskiego wystarczy puścić drona z kamerą wzdłuż rzeki, aby odnaleźć nielegalne, aktywne zrzuty wody. Wody Polskie nie wywiązują się ze swojego zadania.

Mówimy o złej woli, aby kryć państwowe duże molochy, które trują rzekę regularnie. Uważam, że wyrzucanie słonej wody do słodkiej Odry, powinno być traktowane jak akcja trucia i powinny być biofiltry z małżami na wejściu takich zakładów przemysłowych do Odry, aby to na bieżąco sprawdzać. W tej sytuacji wszyscy truciciele, którzy puszczają sole nie powinni mieć dostępu do wody. Niech państwo inwestuje i niech te firmy zmienią swoje podejście do rzeki. – mówił Rafał Zahorski

Autor: Infoludek.pl szczecin@infoludek.pl