Historia jego leczenia sięga 2005 roku, kiedy to po raz pierwszy przeszczepiono mu wątrobę z powodu marskości wywołanej zakażeniem wirusem HCV. Niestety, mimo wdrożonej terapii przeciwwirusowej doszło do reaktywacji zakażenia, a organizm odrzucił przeszczep. Kolejne przeszczepienie, choć skuteczne, zapewniło sprawność narządu tylko do ubiegłego roku. Wówczas doszło do zdekompensowanej marskości, co wymusiło trzecią operację. Ta jednak była powikłana – pojawiły się problemy z ukrwieniem przeszczepionej wątroby, a następnie ciężka niewydolność dróg żółciowych i nawracające infekcje.
– Pacjent nie ze swojej winy stracił trzy przeszczepione przez nas wątroby – mówi dr Samir Zeair, lekarz kierujący oddziałem chirurgii ogólnej i transplantacyjnej SPWSZ w Szczecinie. – W tej sytuacji szanse na przeżycie bez kolejnego przeszczepu były znikome. Pacjent był niewypisywalny ze szpitala, ciągle przyjmował antybiotyki, bez których jego stan stawał się ciężki z powodu sepsy.
Pacjent przez dłuższy czas nie opuszczał szpitala, a jego organizm uzależniony był od intensywnego leczenia antybiotykami. Lekarze nie ukrywali przed nim, że kolejny zabieg niesie ze sobą ogromne ryzyko śmiertelności.
– Powiedziałem pacjentowi, że szansę na przeżycie kolejnej operacji przeszczepienia wątroby wynoszą około 10 procent – dodaje dr Zeair.
Pacjent to ryzyko zaakceptował.
Zespół transplantacyjny również stanął przed trudnym dylematem – nie tylko medycznym, ale i etycznym. Czy możliwe i zasadne jest wykonanie czwartego przeszczepienia tego samego narządu u jednej osoby, w sytuacji, gdy dawców wciąż brakuje?
– To były burzliwe dyskusje – przyznaje prof. Marta Wawrzynowicz-Syczewska, kierująca oddziałem chorób zakaźnych, hepatologii i transplantologii. – Ale czy mamy moralne prawo odmówić pacjentowi, który nie zawinił i którego jedyną szansą na życie była kolejna operacja? Naszym obowiązkiem jest ratowanie ludzkiego życia.
Po zabiegu stan pacjenta stopniowo się poprawiał. Wątroba zaczęła prawidłowo funkcjonować, a organizm reagował pozytywnie na leczenie. 8 kwietnia mężczyzna został wypisany do domu, gdzie kontynuuje rekonwalescencję. Obecnie czuje sie dobrze.
– Minęło dopiero kilka dni, ale pierwsze dni były bardzo optymistyczne. Zabieg przeszczepienia, choć bardzo trudny, zakończył się sukcesem, na razie tym nieodległym. Wątroba podjęła funkcję, pacjent w dobrej formie wyszedł do domu, a teraz czas pokaże, co będzie działo się w przyszłości. Jesteśmy z doktorem Zeairem dobrej myśli – podsumowuje prof. Wawrzynowicz-Syczewska.