Co rodzic musi wiedzieć o szczepieniach? [wywiad z lekarzem pediatrą]

„Rodzic jest od tego, żeby się martwić, a  lekarz, żeby wyjaśniać i odpowiadać na pytania” – mówi dr Łukasz Durajski, pediatra, lekarz medycyny podróży, który szczepił uczestników programu „Azja Express” przed wyjazdem do Azji.

Portal zaszczepsiewiedza.pl: Przed wizytą szczepienną rodzić musi wypełnić ankietę i odpowiedzieć na wiele pytać. Skąd taka dokładność? Czy to oznacza, że szczepienia mogą być groźne?

Dr Łukasz Durajski: Oczywiście, że nie. Zadajemy te pytania, gdyż są one częścią wywiadu podmiotowego, będącego ważnym elementem kwalifikacji do szczepienia. Jeśli rodzic nie wie, jak odpowiedzieć na pytanie lub ma wątpliwości – pomagam. Później następuje badanie dziecka i dopiero na tej podstawie podejmowana jest decyzja o szczepieniu. Szczegółowy wywiad pozwala wykluczyć na przykład potencjalnie obciążenie poważnymi niedoborami odporności, a tym samym zaoszczędzić małemu pacjentowi złożonej diagnostyki. Nie dziwi mnie, że rodzice zadają wiele pytań- to normalne. Rodzic jest od tego, żeby się martwić, a lekarz, żeby wyjaśniać i odpowiadać na pytania. Na stronach internetowych prowadzonych przez przeciwników szczepień znajduje się lista ponad czterdziestu pytań do lekarza, które należy zadać przed szczepieniem. To złożone pytania, ale odpowiedzi na nie istnieją, nie są sensacyjne i opierają się na wiedzy medycznej. Na jesieni ukaże się moja publikacji, w której odpowiadam na te pytania. Chcę, aby rodzice wiedzieli, że odpowiedzi są, lekarze je znają, a szczepienia to procedura ratująca życie.

Dlaczego lekarze przed szczepieniem pytają o przeziębienie, drobną gorączkę?

Powiem więcej, ja pytam nawet, czy dziecko zachowuje się, jak to się mówi potocznie, nieswojo. Nie dlatego, że infekcja jest przeciwwskazaniem do szczepienia, bo nie jest, ale po to, aby dać poczucie bezpieczeństwa rodzicowi, nie zniechęcać do szczepień i szczepienie odroczyć na czas, kiedy dziecko będzie w pełni zdrowie. Nie z powodów medycznych, ale po to, aby rodzice czuli się pewniej szczepiąc dziecko.

Informuje pan rodziców o niepożądanych odczynach poszczepiennych, tak zwanych NOPach?

Oczywiście, informuje o nich każdy lekarz, kiedy mówi o bólu w miejscu wkłucia, gorączce, złym samopoczuciu dziecka przez 1-2 dni po szczepieniu. Ale ja mówię o „pożądanych odczynach poszczepiennych”, co szokuje czasem rodziców. Kiedy wytłumaczę o co mi chodzi, rodzice nie wracają do mnie w panice, ale uważnie obserwują dziecko.

Dlaczego „odczyn pożądany”?

W szczepionce podajemy antygen przecież po to, aby wywołać reakcję organizmu, nauczyć go, jak walczyć z antygenem, kiedy się z nim spotka następnym razem. Musimy więc się spodziewać, że organizm zareaguje, na przykład niewielką gorączką czy bólem w miejscu wkłucia, który może być też spowodowany przebiciem skóry, wbiciem w mięsień. Ale podanie szczepionki to procedura medyczna, kontrolowany sposób nabycia odporności. Poważne, ciężkie NOPy zdarzają się mniej niż 1 raz na 1 000 000 podań szczepionek, zaś powikłania po chorobach, przed którymi chronią szczepienia- 1 raz na 2 000 przypadków. Czy warto więc ryzykować, nie szczepić się i narażać się na powikłania po chorobach, których wystąpienie jest znacznie bardziej prawdopodobne? W mojej sześcioletniej praktyce, a szczepię w przychodniach w Warszawie i poza nią, pracuję też na oddziale neonatologicznym, nie miałem do czynienia z ciężkimi NOPami. Ale z powikłaniami chorób zakaźnych- tak.

Jakimi?

W pamięci utkwiła mi historia chłopca, który został cudem uratowany po tym, jak zraził się od starszej siostry ospą. Ona przeszła chorobę łagodnie, dla niego niemal nie skończyła się ona tragicznie. Znam pacjenta, dziś leżącego w domu pod respiratorem, który zachorował na kleszczowe zapalenie mózgu w wieku dwóch lat. Przed tymi chorobami można uchronić się dzięki szczepieniom.

Szczepił pan uczestników programu „Azja Express”. Czy ktoś z nich odmówił?

Szczepiłem uczestników programu według przygotowanego przeze mnie kalendarza szczepień i nikt nie odmówił poddania się procedurze. Co ciekawe, dorośli ludzie chętnie przed egzotyczną podróżą szczepią i siebie i dzieci. Zapewne dlatego, że znają medialne przekazy z wielu krajów o chorobach, które tam panują i powodują śmierć. Sądzi się, że w Polsce nie ma groźnych chorób, co usypia czujność. W naszym kraju ludzie chorzy, na przykład na gruźlicę, leczeni są w specjalistycznych szpitalach, nie mówią o swojej chorobie, więc zdaje się, że choroby nie ma. Kiedy studiowałem we Włoszech ludzie ulegali właśnie takiej iluzji i odmawiali szczepień. W efekcie rok temu była tam epidemia odry. Mam nadzieję, że nie będziemy musieli czekać na epidemię w Polsce, aby niektórzy zrozumieli, że szczepienia skutecznie chronią przed chorobami zakaźnymi i ich powikłaniami.

Autor: zaszczepsiewiedza.pl