DogTrekking, czyli przyjemne z pożytecznym

13:00
Dogtrekking

dogoland.jpg

Dogtrekking dla wszystkich…

Dogtrekking to dyscyplina dla każdego, kto lubi spędzać czas wśród przyrody, w towarzystwie swojego przyjaciela – psa. Zawodnik pokonuje trasę dostosowując tempo marszu (biegu) do swoich możliwości oraz kondycji fizycznej psa. Sam decyduje o postojach lub ewentualnym noclegu (zawody wieloetapowe). Dogtrekking przypomina również marsz na orientację, ponieważ przebieg trasy nie jest jednoznacznie określony, a jedynie ograniczony punktami kontrolnymi, które nanosi się na mapę.

Nie ma specjalnych wymogów odnośnie wyposażenia. Wskazane jest by pies poruszał się w szelkach (typu sled lub guard) i połączony był z człowiekiem za pomocą liny amortyzującej, przypiętej do pasa biodrowego (używanego do canicrossu, skijoringu).

Można również wędrować z psem w obroży i trzymać smycz w ręce. Chodzi o to by i nam, i psu było wygodnie. W przypadku gdy dogtrekking odbywa się w górach warto zaopatrzyć psa w specjalne buty, które ochronią łapy przed urazami i otarciami.

Dla człowieka kluczową rolę odgrywają wygodne buty i lekki, dopasowany plecak. Na trasę zabieramy ze sobą tzw. ekwipunek obowiązkowy (określony przez organizatora), są to m.in. woda i jedzenie dla psa, apteczka, telefon komórkowy, latarka czołowa. Ważne, by plecak był jak najlżejszy, dlatego też wielu zawodników rezygnuje z dodatkowego prowiantu lub namiotu, zadowalając się noclegiem „pod chmurką”.

Mój DogTrekking…

Na początku jest nos. Czarny, zimny, wilgotny. Niecierpliwie szturchający zaspanego człowieka. Potem oczy. Oczy, w których czai się pytanie:

-Pancia, idziemy? No idziemy? Na końcu jest ogon. Merdający dość umiarkowanie do momentu wstania z łózka… Po jego opuszczeniu, oszalały z radości. Można by rzec, ze od tej chwili merda już nie tylko ogon, ale i cały pies…

Zaczyna się pakowanie plecaka. Bo przecież nie można zapomnieć o turystycznej misce i butelce wody dla krążącego czworonoga. No i smaczkach, wszak długi spacer, nawet na czas, to dobra okazja do szkolenia. Nos zaczyna być coraz bardziej natarczywy. Obwąchuje plecak, obwąchuję wyciągnięte z szafy wygodne buty trekkingowe. Szturcha pas do biegania i szelki…

Ubieram się w sportowe rzeczy. Oczy bacznie obserwują. Ogon w pełnej gotowości…

,,Weźmie w ręce szelki czy nie?”. Merd, merd… „Wzięła!” Merd, merd, merd, merd….

Jeszcze tylko smycz i można wychodzic. Merd, merd, merd, merd, merd, merd…

Jesteśmy na miejscu zbiorki. Merdanie całego psa osiągnęło punkt kulminacyjny. Tylu kumpli czworonożnych, tyle rąk do głaskania…

Start. Teraz prym wiodą łapy. Biegną najszybciej jak się da. Do momentu kiedy zasapany człowiek nie zacznie zwalniać…

Przestają biec tylko na chwile, kiedy człowieki spisują jakieś informacje z karteczek na drzewach. Człowieki strasznie się wtedy cieszą. Łapy ciut mniej.

Końcówka trasy. Teraz to już wszystko. Nos węszy, łapy biegną, oczy się uśmiechają. No i merda pies. Bo na mecie znów kumple, znów ręce do głaskania. I szczęśliwe człowieki z psami…

Epilog. Nos chwilowo nie szturcha. Ogon chwilowo nie merda. Oczy zamknięte. Tylko łapy czasem same biegną we śnie. Z legowiska słychać błogie pochrapywanie. Spokój… ale tylko do następnego razu!

 

Najbliższe zawody DogTrekkingu odbędą się 20 marca 2016 r. w Pilchowie.

Więcej informacji w wydarzeniu: http://www.infoludek.pl/wydarzenia/single/id/50192

Źródło: Szczecińska Liga Dogtrekkingu