Jak zorganizować wyjazd po uchodźców z granicy? [praktyczny przewodnik]

Jeden z użytkowników Twittera podzielił się wnioskami ze swojej podróży po uchodźców z Ukrainy. Zamieścił on praktyczne wskazówki, w jaki sposób zorganizować podobny wyjazd.

Poniższa treść w całości cytowana za Maciek Wooden. Źródło TUTAJ.

1. Jeśli jedziesz pomóc to musisz się liczyć z tym że to wyprawa na cały dzień. My zaczęliśmy o 10 ładować samochody rzeczami na granicę, dowieźliśmy potrzebujących do hotelu o 23, a po zakwaterowaniu itd. dotarłem do domu o 1 w nocy.

2. Załadowaliśmy samochody przede wszystkim żywnością i rzeczami ciepłymi. I tak tych drugich wzięliśmy za mało. Na granicy jest już naprawdę mnóstwo ubrań. Żarcia też sporo ale znika w zastraszającym tempie. To czego brakuje to koce, koce termiczne, śpiwory, termosy z wrzątkiem.

Te „ogrzewacze” warto kupić już w swoim mieście. Sam po info z granicy jak bardzo są potrzebne dokupowałem koce termiczne i termosy w Lublinie w sklepach sportowych. Kupiłem wszystkie które były, ale nie było tego znowu tak dużo. Półki tam są już puste.

A czemu są szczególnie ważne? Można podać je przez służby lub przez Ukraińców wracających walczyć ludziom stojącym po drugiej stronie granicy w monstrualnych kolejkach. Taki kubek gorącej wody czy koc szczelnie trzymający ciepło może uratować jakieś dziecko przed wychłodzeniem.

3. Warto przed wyjazdem się dobrze zorganizować. Kiedy wolontariusze i uchodźcy na miejscu zobaczyli że mają do czynienia z dobrze zorganizowaną i przygotowaną grupą z planem na to co zrobić – od razu poziom zaufania potężnie wzrósł, co bardzo wszystkim pomogło.

4. Rodziny chcą się trzymać razem, a często to są rodziny nawet po 9 osób. Choćby przez to warto pojechać grupą i busami – my mając 40 miejsc mogliśmy tak wszystko poustawiać żeby wszyscy przewożeni czuli się komfortowo i nie byli rozdzielani w obcym kraju.

5. Wzięcie ze sobą na granicę tłumacza nie jest zbyt trudne – z nami pojechała dziewczyna która na co dzień pracuje w pizzerii i mówi perfekt po ukraińsku i rosyjsku. Jest też u nas wielu polskojęzycznych Ukraińców którzy chętnie w taki sposób pomogą rodakom na granicy.

6. Przemyśl gdzie i po co jedziesz. W Przemyślu jest wielu chętnych kierowców. Za to w Dołhobyczowie są setki ludzi bez transportu. Część z nich ma dokąd jechać, ale części z nich trzeba pomóc też znaleźć nocleg. Po ludzi z której grupy jedziesz? To trzeba wiedzieć przed wyjazdem.

7. Warto wejść do punktu recepcyjnego. Tam siedzą ludzie którzy już od dawna czekają. Mi wolontariuszka powiedziała – „tych na zewnątrz zostaw, oni dopiero przyjechali – nakarmimy ich, ogrzejemy, przygotujemy do drogi i potem pojadą, bierz ludzi ze środka, oni już długo czekają”

8. Punkty recepcyjne są naprawdę dobrze zorganizowane – jak wytłumaczyliśmy plan i że szukamy ludzi którzy nie mają gdzie spać, od razu znaleźli się wolontariusze którzy znaleźli dla nas takich ludzi, pomogli się dogadać, rozdzielić po samochodach i dali im prowiant na drogę.

9. Obsada punktów jest fantastyczna ale bardzo szczupła, jeśli ktoś ma siłę i czas pojechać tam na jakiś czas jako wolontariusz – będzie cenniejszy niż wszyscy kierowcy pomagający przewozić uchodźców w głąb Polski.

10. Brać foteliki, ale raczej nie niemowlęce – my wzięliśmy 8 niemowlęcych i 5 większych – te drugie były na wagę złota, mieliśmy ich za mało, za to te małe się nie przydały wcale. Rodzice albo biorą te maluchy na kolana, albo mają je w nosidłach, które mogą robić za foteliki.

/Źródło: Twitter/