Głazy narzutowe w podaniach i w nauce: co olbrzymy przyniosły nam zza Bałtyku…

Diabelski kamień – głaz, który olbrzym przeniósł przez zamarznięty Bałtyk, kamień zostawiony podczas potopu szwedzkiego… Historie głazów narzutowych z północnej Polski – i te naukowe, i te uwiecznione w podaniach przeanalizował dla PAP etnolog dr Robert Piotrowski.

Wielkie głazy porozrzucane gdzieniegdzie na terenach nizin są charakterystyczne dla krajobrazu młodoglacjalnego w północnej Polsce. Dziś wiadomo, że to głazy narzutowe (eratyki) – wielkie kawałki skał, które naniósł na teren Polski i pozostawił po sobie lądolód, obecny tu wiele tys. lat temu.

Geolog czy petrolog jest w stanie dokładnie powiedzieć, skąd dany kamień do nas przywędrował, a dzięki badaniom radioizotopów stwierdzić, jak długo znajduje na powierzchni ziemi i jak stare są różne uszczerbki na jego własnej powierzchni. Przez wieki jednak mieszkańcy terenów w pobliżu głazów nie mieli pojęcia o zlodowaceniu. I za pomocą fantastycznych historii próbowali tłumaczyć, skąd wzięły się tak duże kamienie i w ich okolicy.

Głazy narzutowe są więc nie tylko naszym dziedzictwem geologicznym, ale i dziedzictwem kulturowym” – powiedział w rozmowie z PAP dr Piotrowski z Zespołu Interdyscyplinarnych Badań nad Antropocenem Instytutu Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania (IGiZP) PAN. Podczas badań terenowych na Pomorzu nieraz pytał on żyjących w okolicy ludzi, gdzie leżą głazy narzutowe. Tego nikt z reguły nie wiedział. Ale kiedy te same osoby pytał o tzw. diabelskie kamienie – lokalizację wskazywano od razu.

„Kamień identyfikowany jest opowieścią i w ten sposób staje się częścią krajobrazu kulturowego. Bo taka narracja lepiej działa na wyobraźnię i pozwala lepiej zapamiętywać informacje niż suche wyjaśnienie z encyklopedii” – wskazał badacz.

W najstarszych podaniach o pochodzeniu głazów pojawiają się rzucające kamieniami olbrzymy (co pośrednio łączy się z indoeuropejskimi wyobrażeniami o olbrzymach podtrzymujących kamienne sklepienie niebieskie. Głazy narzutowe mogły być odłamkami nieba).

Znalazłem podania dotyczące konkretnego głazu, w których mówi się, że został on przyniesiony ze Szwecji – zza morza, przez olbrzyma. A w innym podaniu pojawia się historia o tym, że olbrzym przeniósł głaz przez zamarznięty Bałtyk. To niezwykłe, jak narracja ludowa zbiega się z narracją naukową” – wyjaśnił etnolog.

W późniejszych narracjach – na przykład sprzed 100 czy 200 lat – w podaniach zaczął pojawiać się diabeł, który np. próbował zniszczyć nim kościół w wiosce. A w jeszcze młodszych wersjach – przenoszenie głazów narzutowych łączono z zakonem krzyżackim czy najeżdżającymi Polskę Szwedami. Bywają też historie o tym, że ktoś został zamieniony w kamień; że to kamień, na którym tańczyły czarownice, lub że kamienie wyrosły spod ziemi.

Głazy narzutowe
Fot. Wiesław Smyk, fotopolska.eu / Diabelski Kamień w Bisztynku

Badacz powiedział, że głazy narzutowe były doskonałym materiałem do produkcji kamieni młyńskich, a także wznoszenia megalitycznych grobowców. Jednak niejednokrotnie wiara w ich nadprzyrodzone pochodzenie ratowała je przed zniszczeniem.

„Podania ludowe wpływały na pierwsze formy nieuświadomionej ochrony zabytków przyrody nieożywionej” – dodał etnolog.

Dr Piotrowski opisał historię głazu na wzgórzu Rombinus na Litwie. Opowiadano, że w XIX w. lokalny młynarz chciał z niego zrobić kamienie młyńskie, ale nikt z okolicy nie chciał mu w tym pomóc, bo głaz uważano za nietykalny. Sprowadzono nawet pracowników z dalszych miejscowości, ponieważ oni nie bali się klątwy, ale podczas rozbijania głazu i jego transportu doszło do kilku nieszczęśliwych zdarzeń, które interpretowano jako efekt złamania zakazów dotyczących świętego kamienia. „Jeden pracownik złamał nogę, drugi stracił oko, a trzeci, kiedy kamień przewożono, został przygnieciony kawałkami głazu. Młynarz z kolei rozpił się i stracił majątek. Wszyscy twierdzili, że to kara za zniszczenie świętego głazu” – opowiedział dr Piotrowski.

„Głaz diabelski z jego ciekawą legendą możemy pokazywać turystom czy mieszkańcom tłumacząc, że ma olbrzymie znaczenie i dla geologów, i dla lokalnej społeczności, jest częścią ich tożsamości kulturowej. I tak np. możemy tworzyć szlaki turystyczne i zainteresować dzieci niesamowitością kamienia, aby opowiedzieć im o historii geologicznej terenu. Połączenie tych dwóch aspektów daje piorunującą – geokulturową – mieszankę” – zaznaczył.

Naukowcy prowadzą badania w ramach projektu NCN „Dziedzictwo lodowych gigantów. Od geomitologii do geomorfologii kulturowej eratyków na obszarze młodoglacjalnym w Polsce”.

/Źródło: naukawpolsce.pl Autorka: Ludwika Tomala (PAP)/