Młodzi z pasją: jak Michał związał swoje życie z teatrem?

Powiadają, że życie bywa jednym wielkim teatrem. Tak z pewnością jest dla młodego i utalentowanego Michała Rybaka, który teatrowi oddał swoje serce.

Teatr odgrywa dużą rolę w Twoim życiu. Jak zaczęła się twoja przygoda?

Gdy byłem w gimnazjum to poznałem jednego chłopaka, który powiedział, że jest taka jedna fajna Pani reżyser i szuka nowego narybku do Teatru Krzywej Sceny. To był czas kiedy zmieniały się akurat dwie grupy. Jedni odchodzili, a młodsi wchodzili na ich miejsce, dlatego potrzebowali młodych osób. I tak poszedłem i pierwsze w czym zagrałem była etiuda „Zabawa w pomidora” i tak mi się spodobało, że zostałem. Tam też występowała moja koleżanka z klasy i mimo, że wcześniej nie miałem z nią bliższego kontaktu to zaczęliśmy ze sobą rozmawiać. To były właśnie dwie osoby, które na początku mnie przekonały. Pierwszy spektakl, który tam zagrałem był pod tytułem „Z kurysyn” i jeździliśmy z nim po całej Polsce. Teatr nauczył mnie samodzielności i otwartości na kulturę i sztukę.

Obecnie jesteś związany z Teatrem Nie Ma. Jak to się stało?

Z Teatrem Nie Ma związałem się chwilę przed studiami w 2012 roku. Jeszcze jak byłem w Krzywej Scenie jeździliśmy razem na festiwale. Jeszcze przez rok dojeżdżaliśmy z kolegą do Krzywej Sceny, ale w pewnym momencie trzeba było wybrać.  I tak zaczęliśmy się bardziej angażować w Teatrze Nie Ma, a w Krzywej Scenie grać już pojedyncze role.

Zapewne jest jakaś rola, którą polubiłeś. Podzielisz się?

Grając w Teatrze Nie Ma najbardziej polubiłem Oresta w „Elektrze”. Jest to postać bardzo wymagająca psychicznie i fizycznie. Jednak postać była kompletna i przechodziła zmianę na scenie. Przechodzi pewien rozwój i można być postrzeganym na widowni albo źle albo dobrze. Na końcu z postaci wychodzi szaleństwo, a na początku był normalnym chłopakiem.

Czy jest to też rola, która najbardziej zapadła Tobie w pamięć? 

Najbardziej zapadła mi w pamięć rola dramatyczna za czasów kiedy grałem w Krzywej Scenie. Był to monodram, „Podróż do Londynu”, na podstawie książki „Dziwny przypadek Psa nocną porą” Marka Haddona. Jest to świetna książka, którą polecam, a w szczególności tym co mają problem z empatią. Opowiada o tym jak dużo można poświęcić dla drugiego człowieka. To była naprawdę świetna rola. Moja pierwsza tak duża i pierwszy monodram kiedy to stałem tak długo sam na scenie.

życie z teatrem
Michał Rybak

Czy spotkałeś się już z jakąś rolą, która sprawiła Tobie najwięcej kłopotu?

Będzie to rola ze spektaklu „Smok” Krzywej Sceny. Jest to przygoda o Lancelocie, który przybywa do miasteczka gdzie burmistrz ze smokiem niszczą miasto poprzez swoje intrygi o władzę. W tej sztuce grałem pomocnika burmistrza. Musiałem być cały czas incognito i pociągać przysłowiowo za wszystkie sznurki. Byłem formalny, a jednocześnie musiałem przedstawiać dziwności ruchów. Przed każda postacią na scenie musiałem grać inaczej. Musiałem przedstawić wiele emocji naraz w połączeniu z tekstem. Jednak wtedy nie byłem na tyle doświadczonym aktorem by sprostać tak skomplikowanej roli.

W czym najbardziej lubisz grać?

Najbardziej lubię grać w „Ferdydurke” Józia, który idzie do szkoły i jest nowym uczniem. Pierwotnie miała być grana w 5 osób jednak zgalaliśmy w 3 osoby. Mimo że są to młodzi chłopcy to już jedni są z jednej strony „barykady”, a drudzy z drugiej i nawzajem na siebie odbijają przysłowiową piłeczkę. Można w sumie to porównać do naszych partii politycznych. Był to bardzo wymagający ruchowo spektakl mimo, że trwał tylko 35 minut, ale za to bardzo komunikatywny z widownią. Z każdym gagiem czy kwestią widownia reagowała. Graliśmy go m. in. we włoskiej Bolonii bez tłumaczenia ról, jedyne co to otrzymałem od koleżanki chwilę przed występem to kartkę z przetłumaczoną ostatnią kwestią i przeczytałem ją z kartki. Jednak widownia nie rozumiejąc nic z tego co przedstawiamy bawiła się tak samo dobrze co polska i reagowała żywo przez cały czas. Dopiero po spektaklu tłumaczyłem już za kulisami po angielsku o czym był. Tak bardzo się spodobał, że organizatorzy poprosili nas byśmy zagrali następnego dnia jeszcze raz to samo, a ni tak samo zapełnią salę. No i zostaliśmy choć nie mieliśmy tego w planach.

Co jest dla Ciebie inspiracją w teatrze?

Pokazywanie niewerbalne, poznawanie siebie, gra światłem, ruch sceniczny, taniec, tekst literacki. Poza teatrem inspiruje mnie muzyka. Gram na gitarze. Moim zdaniem każdy człowiek powinien grać bo bardzo go to rozwija później już sam chce ciągle siebie rozwijać, zrozumieć i tworzyć emocje. Jednym z moich ulubionych cytatów jest wypowiedziana przez Panią Urszulę Dudziak sentencja „W rodzinie, w której jest muzyka jest też miłość”.

życie z teatrem
Michał Rybak

W czym chciałbyś zagrać?

Chciałbym zagrać wymagającą i ciążka rolę, bo prowadzącą cały spektakl Patricka McMurphy’ego w „Locie nad kukułczym gniazdem”. Ciężką i stanowiącą wyzwanie rolę Wolanda z powieści „Mistrz i Małgorzata”. Jest to trudny tekst który ma dużo znaczeń pod sobą i świetna rola do zrealizowana w teatrze.

Nad czym obecnie pracujesz?

Obecnie gram w serialach w epizodycznych rolach oraz pomagam koleżance ze studiów w realizacji bajki dla dzieci „Tymoteusz i psiunciu”. Jest to bajka z wykorzystaniem teatralnych lalek. Opowiada historię ojca z synem przy braku matki (nie wyjaśnione dlaczego jest nieobecna w ich życiu). Jest o relacjach ojca z synem jak one mogą wyglądać i z przesłaniem szczególnie do rodziców że wart rozmawiać.

Czy wiążesz swoją przyszłość z aktorstwem?

Jestem studentem Akademii Sztuk Teatralnych im. Stanisława Wyspiańskiego w Krakowie filii we Wrocławiu, więc tak związałem swoją przyszłość z teatrem. W teatrze odczuwam pewnego rodzaju bezpieczeństwo. Ludzie tam przychodzą zobaczyć prawdziwego aktora. Chcą zobaczyć jak się myli jak przeżywa każdą emocję. A w filmie to inna praca. Lubię to robić, ale już z innym nastawieniem niż do występów teatralnych. Teatr bardziej cenię, bo bardziej oddziałuje na ludzi.

Interesujesz się czymś ciekawym? Chciałbyś się tym podzielić z innymi? Napisz do nas na szczecin@infoludek.pl

Autor: Magdalena Góralczyk