Katastrofa ekologiczna na Odrze zabija nadodrzański biznes

Katastrofa ekologiczna na Odrze, która w ostatnich tygodniach wstrząsnęła całym krajem wciąż zbiera żniwo. Rzeka i jej mieszkańcy umierają. W dramatycznej sytuacji są również przedsiębiorcy, którzy oparli na niej swoje biznesy.

Katastrofa naturalna na Odrze – przedsiębiorcy oczekują wsparcia

Jak mówi Hanna Mojsiuk, Prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie – sytuacja przedsiębiorców działających nad Odrą to prawdziwy dramat. Najpoważniejsza sytuacja jest w firmach zajmujących się sportem i rekreacją, np. wypożyczalniach kajaków i rowerów wodnych. Klienci zniknęli z godziny na godzinę.  Skargi można usłyszeć również od osób zajmujących się gastronomią, a szczególnie w smażalniach ryb.

Zatrucie rzeki najzwyczajniej odcięło dużą grupę przedsiębiorców od możliwości zarabiania pieniędzy. W najgorszej sytuacji są firmy sezonowe, które mają szansę na zarobek jedynie latem. Brak możliwości zarobku oznacza dla nich gigantyczne straty i niemal całkowitą blokadę funkcjonowania. Hanna Mojsiuk apeluje o natychmiastowe uruchomienie programu wsparcia dla przedsiębiorców dotkniętych stratami wynikającymi z katastrofy ekologicznej.

„Odra nie żyje”

Jak mówią właściciele nadodrzańskich obiektów – turyści się wystraszyli i masowo uciekają od wypoczynku nad rzeką. Jednym z nich jest Ryszard Fertała, właściciel firmy Szczecin Toys Garden Dziewoklicz. Fertała sam przyznaje, że od momentu ogłoszenia zamknięcia Odry odpływ klientów jest olbrzymi.

Nie ma żadnego klienta. Niedziela, długi weekend, miałbym idealne obłożenie w taką pogodę i przy takich okolicznościach. Do rowerków wodnych byłaby kolejka, a nie ma nikogo. Sytuacja jest o tyle oburzająca, że znowu zamknięto nas z dnia na dzień, gastronomia zatowarowana, mięso kupione i wszystko trafi do schroniska dla zwierząt. To nas pozamiatało. Jestem załamany. Sezon zaczął się świetnie i zostaliśmy zamknięci w połowie sezonu. Bez żadnych ostrzeżeń, bez rozmowy o wsparciu. Po prostu zamknięcie, mimo że tak naprawdę nikt nie powiedział wprost czy żaglowanie jest możliwe czy nie.” – mówi Ryszard Fertała.

Rybacy w najgorszej sytuacji

Najbardziej przerażeni są rybacy oraz firmy, które utrzymywały się z sektora rybnego. Zakaz połowu i degradacja rzeki mogą doprowadzić ich do bankructwa bardzo szybko.

Jak mówi Krzysztof Grzelak, Prezes Spółdzielni Rybackiej Regalica – spółdzielnia nie ma innego źródła dochodu. Sytuacja jest dramatyczna. Rybacy oczekują wsparcia ze strony rządu, zwłaszcza, że kryzys nadodrzański może potrwać dłużej. Rybacy boją się także negatywnego wizerunku ryb i boją się, że klienci nie będą chcieli ich spożywać.

Widmo bankructwa wisi także nad firmą McLean Brothers. Witold Łojak, który jest członkiem zarządu firmy mówi, że firma na ten moment ma zapasy ryb, jednak miały być wykorzystane wiosną i jesienią. Na chwilę obecną zapotrzebowanie firmy na ryby wynosi od 100 do 200 ton, a zapasów jest jedynie 50 ton. Łojak zaznacza, że jeśli połowy ruszą szybko to firma sobie poradzi, jednak jeśli będzie inaczej – przetwórców czeka prawdziwa katastrofa.

Prezes Północnej Izby Gospodarczej chce wsparcia dla przedsiębiorców

Hanna Mojsiuk, Prezes Północnej Izby Gospodarczej chce wsparcia dla przedsiębiorców domaga się pilnej interwencji, która uchroni nadodrzańskich przedsiębiorców przed czarnymi scenariuszami.

– Odra to źródło utrzymania dla tysięcy mieszkańców Pomorza Zachodniego. Zakaz połowu w momencie skażenia lub niepewności, co do przyczyn katastrofy ekologicznej jest zrozumiały. Musimy jednak pamiętać, że taka sytuacja wiąże się z koniecznością pilnych rekompensat dla podmiotów, które ponoszą straty. Nie możemy zabrać ludziom możliwości działania, a jednocześnie nie informować ich czy należy im się pomoc i wsparcie. Oczekujemy wsparcia dla rybaków, spółdzielni rybackich, przetwórców rybnych, przedstawicieli sportu i rekreacji, turystyki, gastronomii oraz wędkarstwa, hotelarstwa i agroturystyki. – dodaje Mojsiuk

Prawnicy: uzyskanie odszkodowania nie będzie łatwe

Sprawa odszkodowań dla przedsiębiorców będzie bardzo skomplikowana. Dlaczego? Powodem jest katastrofa ekologiczna, a nikt nie ogłosił stanu klęski żywiołowej. Prawnicy sami przyznają, że może być trudno uzyskać finansową rekompensatę.

– „Szanse na odszkodowanie dla przedsiębiorców będą wyższe jeśli uda się wykazać, że działania zapobiegające katastrofie można było podjąć odpowiednio wcześniej, tak by aktualnie obowiązujący zakaz nie był konieczny – wówczas taki grzech zaniechania odpowiednich organów mógłby dawać podstawy do odpowiedniego pozwu. Podobnie, jeśli uda się ustalić sprawcę skażenia – potencjalnie będzie on mógł być adresatem odpowiednich roszczeń, inną sprawą może być jednak kwestia szans na ich wyegzekwowanie.  Trzeba przy tym pamiętać, że rozporządzenia porządkowe stanowią tylko tymczasową reakcję na nagłe zagrożenia – jeśli sytuacja uzasadniająca omawianą reakcję Wojewody miałaby się przedłużać, należałoby rozważyć wprowadzenie stanu klęski żywiołowej. W takim wypadku sytuacja przedsiębiorców byłaby zdecydowanie lepsza, mieliby oni bowiem możliwość składania wniosków o odpowiednie odszkodowania do Wojewody.” – dodaje mec. Marek Jarosiewicz.

Autor: Infoludek.pl szczecin@infoludek.pl