Oczy Piotrusia kontra siatkówczak obuoczny

09:00
Piotrus Wróbel

piotrus.jpg

Są sytuację w których nie jesteśmy w stanie sami sobie poradzić. Jedną z nich jest choroba ukochanego dziecka i koszty związanie z uratowaniem jego zdrowia i życia. 

Ogrom cierpienia jaki spada na rodziców i dziecko jest tak wielki, że nie da się go porównać do niczego innego. Do tego dochodzi walka o każdą złotówkę, która może uratować dziecko. Tylko pomoc innych może ściągnąć odrobinę ciężaru z ramion rodziców.

Piotruś Wróbel walczy o to, by wygrać z rakiem i zachować oczy. Walczy, by mieć możliwość oglądania świata swoimi oczami. W Polsce szansa na to jest zbyt mała, dlatego rodzice skonsultowali przypadek Piotrusia z dr. Abramsonem z Nowego Jorku. Otrzymali kosztorys leczenia. Pilnie potrzebują półtora miliona złotych! W przypadku zaawansowanej choroby może dojść do usunięcia obu oczu.

Apel rodziców Piotrusia:

 

Historia Piotrusia:

Urodziłem się by dać rodzicom szczęście.

Wśród milionów par wybrałem właśnie ich na moich opiekunów i przyjaciół na całe życie. W brzuchu mamy było mi cudownie – idealne warunki by rosnąć i przybierać na wadze. Kiedy tak sobie rosłem w najlepsze, cesarskie cięcie zakończyło ten płodowy raj i wtedy pierwszy raz zobaczyłem mamę i tatę.

„4800g, piękny chłopczyk!, gratuluję” – usłyszeliśmy od położnej i zabrali mnie gdzieś daleko od mamy. Było to 23 lutego 2015 roku.

Rozłąka nie trwała długo, rosłem szybko, ciekawy świata rozrabiałem, płakałem i zapełniałem pieluszki, jak na bobaska przystało.

Kiedy skończyłem 3 miesiące rodzice zabrali mnie do okulisty na rutynowe badanie dna oka. Badanie było paskudne, walczyłem jak mogłem, ale płacz nie pomógł. Lekarz stwierdził, że oczy nie tylko piękne, ale i zdrowe.

Rodzice powinni się cieszyć z takiej diagnozy, ale oni czuli, że coś jest nie tak. Coraz częściej patrzyli mi w oczy, a ja coraz gorzej zaczynałem widzieć.

Kilkanaście dni później odwiedziliśmy naszą pediatrę, która tak jak i rodzice zaczęła się martwić moimi oczkami, ponieważ zacząłem troszkę zezować.

Od tej pory obserwacje rodziców przybrały na sile. Mimo iż lekarze okuliści zapewniali, że dziecko do pierwszego roku życia może troszkę zezować, to mój zez tak się nasilił, że w 6 miesiącu rodzice dostali kolejne skierowanie do okulisty, który stanowczo powiedział rodzicom „dziecko do roku może zezować!”. Lekarz był tak pewny swojej diagnozy, że nawet nie przeprowadził badania. Ja się cieszyłem, że mnie nie męczono, rodzice czuli palący w sercu niedosyt.

Niedosyt zaowocował kolejna wizytą u pediatry i kolejnym skierowaniem do szpitala, lecz nie przyjęto nas, ponieważ leczeniem zeza zajmuje się poradnia, do której mieliśmy skierowanie na marzec 2016 roku. Mama chciała już, teraz, natychmiast! Sprawdzić wszystko jak najszybciej i dostała kolejne skierowanie do okulisty.

Miałem już dość tych lekarzy, tego histerycznego patrzenia mi w oczy, wolałem żeby rodzice się nie denerwowali, żeby nie drążyli…

Rodzice drążyli.

26 października, kolejna wizyta u okulisty. Znowu płacz, walka i obca kobieta zaglądająca mi do oczu. Tym razem niestety usłyszeliśmy, że coś złego dzieje się w moich oczach, ale sprzęt jest za słaby, żeby zdiagnozować co. Następnego dnia musieliśmy udać się do szpitala w Szczecinie.

Kiedy mama po badaniu popatrzyła na minę lekarza, poleciały jej łzy. Nie chciałem żeby płakała, obejmowałem ją mocno rączkami za szyję, czułem jak mocno wali jej serce, jak drżą jej ręce, kiedy trzymała mnie w ramionach.

„Pani syn ma guza w obu oczach”

Nastała cisza…

Cisza przeszywająca tak boleśnie uszy, że kapiące na podłogę mamine łzy, brzmiały jak upadające kamienie.

Czekała nas podróż do Warszawy, do Centrum Zdrowia Dziecka, 560km w jedną stronę. Pakowanie, nerwy, niewyspanie… Na miejscu rozwiały się wszelkie nadzieje rodziców – „Siatkówczak obuoczny, musimy rozpocząć chemioteriapię”

Mama płakała, a ja starałem się być dzielny. W myślach powtarzałem sobie, że nie po to przyszedłem na świat, by rodzice się martwili, miałem dać im radość… Szczęście

Więcej o Piotrusiu i stanie zbiórki:

https://www.facebook.com/oczyPiotrusiakontrasiatkowczakobuoczny/?fref=ts

 

Jak pomóc?

Wpłacając dobrowolną kwote poprzez strone zbiórkihttp://rycerzeiksiezniczki.pl/rik/?kids=oczy-piotrusia-kontra-siatkowczak-obuoczny

 

Wybierając tradycyjną metodę płatności:

tytułując przelew/traditional money transfer titled:

„Darowizna Piotr Wróbel”

Fundacja Rycerze I Księżniczki

UL. Zagójska 2/4 /85

04-101 Warszawa

Nr. Konta:

PKO Bank Polski SA

90 1020 1042 0000 8902 0324 4142

Do wpłat zagranicznych Swift:

BPKOPLPW 90 1020 1042 0000 8902 0324 4142

lub

Fundacja „Nasze Dzieci”

przy Klinice OnkologiiI w Instytucie „Pomnik-Centrum Zdrowia Dziecka”

AL. Dzieci Polskich 20 lok.120A 04-730 Warszawa

Bank PEKAO S.A.

Konto NR : 76 1240 1109 1111 0010 1163 7630

w tytule ” Piotr Wróbel”

SWIFT CODE: PKOPPLPW IBAN:PL 76 1240 1109 1111 0010 1163 7630 w tytule ” Piotr Wróbel”

 

Przekaż 1% podatku Piotrusiowi

W formularzu PIT wpisz KRS 0000249753

Cel szczegółowy 1% wpisz Piotr Wróbel

 

Amerykańska zbiórka:

https://www.gofundme.com/nyjur6pw

 

Licytacje dla Piotrusia:

https://www.facebook.com/media/set/?set=a.803832423059249.1073741875.603874313055062&type=3

 

Zbiórka plastikowych nakrętek:

https://www.facebook.com/events/181606572205193/